My wyspiarze z wysp czasem szczęśliwych
rozbitkowie ciepłych łóżek
i pieczonych gołąbków sterowanych automatycznym pilotem
samotnicy dozgonni wpośród obfitości
Stawiamy stopy tak żeby nam wyrobiło się wysokie podbicie
Niechętnie wypływamy na morze
nasze łodzie są amatorskie z łupiny orzecha
grożą wywrotką przeciekiem i Bóg wie czym jeszcze
Nasze gustowne gry i zabawy mają solidne podłoże teoretyczne
nie od parady mamy bicepsy na zwojach mózgowych
Zbytkownie nam bo komfort zapewniają wentyle
przez które ze świstem wypuszczamy
nadmiar mózgowego ciśnienia
Morza już nawet nie silimy się opisywać
wystarczą nam fotografie
nad którymi biadolimy
Żywe mumie dzieci wahadłowym ramiączkiem odganiają muchy
a my tylko zmieniamy policzek spoczywający płasko na spękanej ziemi
Na łzy nie starcza wilgoci
I pomyśleć że kiedyś odkryliśmy obok tylu innych rzeczy
miłość
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz