Czarek Samuel K.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Dwunasty wiersz o ptaku




W piórach ptaków
W skórach zwierzęcych
W gęsiej skórze strachu
W rumieńcach

Ja sam. Jestem

W regule trójkąta
W artykule wiary
W sekrecie czarownika
W promieniu Lassera

Jestem. Sam. Ja

W zamknięciu oczów
W otwartej kobiecie
W godzinie śmierci
W tym tu zapisanym

Jestem, ja. Sam





piątek, 5 grudnia 2014

Jedenasty wiersz o ptaku




Może jeszcze nic nie zapowiada śmierci
a tu już zaczyna się toczyć 
pierwsza myśl
pierwsza ciemna wiedza
o ukrywaniu się w sobie

To w kopalniach które już w tobie jest głębia
jak w niepamięci nie wiadomo czyjej
na duszącego oddechu 
pęka ciemna ściana

Wołasz w czerń zamulonych żył
a odzywa się stwardniały pokład
na marskościach na zrostach na guzach
na twarzach wywłaszczonych z podobieństw
rośnie w kamieniu korytarz
kraj to daleki wciąż mądrzejszy od wzroku
pełen dywagacji odleżałych puent
których sens zabrała woda gruntowa i deszcz

Rozkład jest pluskaniem sekund
Proszę o rękę - woła przyszły kamień
zatańczę z kością z ciebie
która zdeterminowana była wcześniej
od miejsca po zębie czy oku

Więc oglądasz się i rozpoznajesz zdziwienie
że jesteś już domieszką do tynku
cieniem po kresce na spękanej ścianie
i że jakiś człowiek brnie przez zmierzch twojej tożsamości
aby odgryźć z ciebie mądrość Salomona
aż do wizerunków w oku Boga 







środa, 3 grudnia 2014

Chwile czuwania




Chwile w zagęszczonej konsystencji trwania
które dziecko od starca oddzielają tylko krokiem
jakby czas dążył pospiesznie
do wyczerpania wszystkich możliwości czuwania
gdy zmysły dotychczas w rozsypce
łączą się w pięciopalczastą dłoń

Na skrzyżowaniach spotkania bliskie katastrofy
zderzenia oczu
pragnących za wszelką cenę
zrzucić z siebie łuskę anonimu
Na rozdrożach pamięci spotkania
ze swoim sobotwórczym cieniem
losu
wpisanego w certyfikat
narkotycznych pór roku na małej planecie
w niedoczytane żyłkowanie białka

I dróg rozjezdnych wielkie pokuszenia

Lecz która z pięciolinii zwężonych perspektyw
uskrzydli stopy marszem Mendelssohna
a która je obciąży pod żałobny marsz 

W nieznane iść – to przebiję toporem głowy
szklane mury powietrza
przekroczę widnokręgi jak próg swojego domu
aż tam gdzie olśnieniem - cięciem diamentu
rozetną szarość żywą w martwym kolorowym pejzażu
- życie w mózgowej korze






środa, 26 listopada 2014

Piosenka

To pochylone
łokciami podparte
takie bezcenne
tak niewiele warte

Zawieszające
pod niebem ogrody
usychające z braku
kropli wody.

To oprawianie
w słów medalion drogi
i wybijane ogniem
co do nogi.

Któremu anioł
towarzyszy stale
a między ludźmi 
samo jest jak palec.

Z drewna i z blachy
melodie wymusza
a ciagle nie wie
gdzie jest jego dusza.

Które nazywa
i które do cienia
śmierci
odsyła
potęga milczenia.

wróg mnie osaczył

I jeszcze dzień. jakby mi tego życia było mało. Spotka mnie dziś dużo cierpienia, może więcej niz zniosę.

Dlaczego tak, że jedyne co daje innym to zło. Nie chcę. Nie chcę. Co we mnie i skąd, że nie ma nic innego. Nie chcę.

wtorek, 25 listopada 2014

Piosenka

A teraz czas
żeby powiedzieć
ze to ja jestem
liść wierzbowy

Że jestem wiatrem
który liść
rzucił na rzeki
nurt listopadowy

Że jestem rzeką
rzeki brzegiem
i topniejącym
w górach sniegiem

A teraz czas
żeby powiedzieć
że jestem w progu
gwoździe dwa

Że mysz chroniąca
się do cienia
jest też
mojego pochodzenia

I że przez mysz
przepływa cień
który sie
z ust dobywa

I że na ustach
wstaje noc
i ta
jest noc prawdziwa

I że przez próg
przepływa rzeka
że się przy gwoździach
liść rozwija

Trzeba powtarzać
swoje sobie
bo kto nie mówi
ten zabija

czwartek, 20 listopada 2014

Dziesiąty wiersz o ptaku


Myślę że jestem bardzo niewytrzymały
na niebo
myślę że niebo jest jak w niebie tak i na ziemi
myślę że niebo
niebieskie wystawiamy sobie na ziemi
a niebo ziemskie zrozumiemy w sobie
I że to będzie bardzo straszne niebo

Podziwiam siebie kiedy mijam
słup wysokiego napięcia albo
kiedy kołuję po żelaznej szynie
zachwycając się niebem listopada
To ja wbiłem słup i położyłem szynę a potem
wielkodusznie zapomniałem o tym
Podziwiam siebie za tę skromność kobiecą
za swoje oczy dziecka
Co jedną ręką uczyniłem drugą 
radośnie odkrywam

Może będę podobny do kwiatu
Może do łzy
Może będę podobny do całego świata
Może będę jak Ty
Może nie będę a tylko
brzeg jak obietnica
Patrzę w skrzydła Twe i wróżę
czy się jeszcze kiedyś powtórzę

Spieszyłem się spieszyłem
żeby nadążyć za słońcem
Czasem ptak przeleciał
a pomyślałem pejzażowo –
Spieszyłem się spieszyłem
mój święty na niebie
czasem ptak błysnął nad jeziorem
a ty pomyślałeś -

Czy moja i twoja niecierpliwość jak
paznokcie
rosnąć będzie po śmierci

W szabat przed południem odbywam
polowanie na jednorożca
Sezon wisi w powietrzu i jednorożec
jak na mit przystało
wpada przez zamknięte okno
a może przez drzwi bo
dziś nie wrzucają gazety
Teraz on ma cudowne stereofoniczne uszy
i Piata Symfonia Beethowena wypływa mu rozkwita
Teraz ma duże diodowe ciepłe oczy
atłasową skórę z lateksu i drogi
ma otwarte jak sarny
A teraz biały i gorący bok
ma jak zaułek w Sewilli
który widziałem już kiedyś wędrując
południową stroną nieba

„Sekret jak w studni” powtarzam
Niebo jest jak studnia co zaczerpnę
to wyciągam siebie
I choćbym szedł jasną doliną
przez chłodne strugi powietrza
dobra się nie ulęknę










poniedziałek, 10 listopada 2014

wróg mnie osaczył


Było nas dwoje ludzi na całym świecie, było źle, tak źle jakby miało być gorzej. Wiekuisty jest jednak sprawiedliwy, został więc człowiek jeden.
Nie sądź mnie z mojej pychy, bo może to nie ja, wszak to wszystko jedno. (jeden; 1)
Choćbym szedł jasną doliną, dobra się nie ulęknę.

Piszę ostatnio Dziesiąty Wiersz o Ptaku i jeśli nie zagrzęznę bez wieści w jaki poemat, napiszę. Na razie jestem przy szóstej wersji i lubię gwiazdy, szeleszczą mi na niebie. ciiii...






poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Elegia




Jeśli nie chcesz mieć domu
kochanki ani żony 
sławy i jeśli dość masz mądrości by 
nie chcieć wiedzy i satysfakcji 
cichej z dobrych uczynku

Gdy przyjemności myśli lotnie zaprzestaniesz
rozumu nie postradasz
a modlić się nie będziesz 

Gdy swoją wolę zarżniesz wiarą 
sprawiedliwy świat w którym sprawiedliwość mierzysz 
swoją sprawiedliwością
i gdy ciałem urodzajnym sytym
skarmisz ten swój lud żebraczy
nie dziękując mu za żarłoczność
ani też go nie ganiąc
gdy nauczysz się kochać bez
wdzięczności
jak onanista swojego penisa

Gdy rozsądek im zabierzesz
by mogli rozum wiązać 
jak wołu do pługa się wiąże
by wreszcie u siebie
mogli być na ziemi ci goście
niesforni i nie troszczyli się już
kogo ze swoich braci jutro zjeść

Gdy wreszcie utracisz radość z wiary wreszcie 
sama wiara ujdzie ci 
przed życiem i będzie katem zaciskającym
ręce na twojej szyi 

Baranku jak ofiara czysty
to będzie tobie najbliższy 
twój brat który 
twoich powiek gilotyną
światło ci zamknie i niczego nie 
otrzymasz w zamian

Ale jeszcze spójrz na niego
opowie ci poemat o 
z obfitości serca
szerzyciel twój najrozumniejszy
a nie jakiś rozgadany wyznawca czy ewangelista 






wtorek, 22 lipca 2014

odpowiedz mi



Niosłem stopy nocami przez deszcze 
bardzo starannie je ustawiając
w odrazie
bo chciałem odejść od zła
które zamieszkało u mnie w domu

Spotykałem tylko krople deszczu i ślady ludzi
dlaczego tak

sobota, 19 lipca 2014

modlitwa

Boże mój, Wiekuisty Panie, Stwórco światów i dróg przez nie obiecuję Ci, że obudzę modlitwą kamień w moim sercu, pozwól mi tylko wybaczyć sobie zło, które było darem od Ciebie.

piątek, 18 lipca 2014

o mnie

Napisałem tak wiele wierszy, już pewnie mi się nie chce, ale kto wie...
Jeżeli chcecie, czytajcie, one o mnie opowiadają wszystko.

poniedziałek, 14 lipca 2014

List

Jestes dość eksperymentalnym egzemplarzem człowieka. Za to na kolanach niosę dziękczynienie Wiekuistemu.
Ale. Choćbym z wysiłku się osrał nie potrafię się z Toba zgodzić. Tak, notorycznie.
Oto zobacz. My umarliśmy, nie ma nas. Poezja, która piszemy mieszka w naszych duszach i nigdzie, nie czyta jej nikt. Poza mną. Tworzymy światy, które nie istnieją, zgadzam się, że cudowne. Bo tak jest niezależnie od nas, że ukochanie słowa i mądrości płynącej z rozumienia słów nie jest powszechne. Jesteś żyd jak ja, nie masz złudzeń, nas nie ma.
Ciebie nie ma, mnie nie ma.
Są szwadrony hołoty, która zapomniała marzyć.

Pozdrawiam, pomimo i życzę Ci inspirujących myśli :)

Przyjacielu.  

środa, 30 kwietnia 2014

Idę przez



Przez gaj drzew oliwnych idę do
domu za wzgórzem
zaparkowałem auto
z włączoną klimatyzacją
przez to nie mogę nazbyt długo dotykać
swoich śladów pomiędzy kępkami zielska
ale pochylam ile możliwe dotknięte palcem Stwórcy plecy
żeby wyznać modlitwę ziemi
po której idę

Tędy szedł Jezus domniemanej pamięci w łapciach
z bydlęcej skóry a obok
jego przyrodni brat bezwiednie rozmarzony
przekonaniem że nikt jego śladów nie zapamięta
na przedmieściach Jeruszalajim
bo bosymi stopami zaledwie spełnia swój los 




czwartek, 10 kwietnia 2014

być szczęśliwym



     Chcesz być szczęśliwy. Swoje szczęście opowiadasz tym, czego nie masz, co mają inni, swoimi brakami i niedoborami, a nie marzeniami. Masz do tego prawo, masz prawo wybierać, masz prawo nie mieć marzeń. W tym dążeniu relatywizujesz sens dobra, opowiadając je swoimi pragnieniami, ustanawiając owe jako definicję.
Pragnienie bycia szczęśliwym jest oczywiste i usprawiedliwione. Zasadą jest, żebyś rozumiał, że twoje zrelatywizowane dobro nie jest dobrem etycznym, w sensie przeciwieństwa zła.
Musisz pamiętać nieustannie i z wiedzą trwać niezłomnie, że przez swoje wybory w tej przestrzeni, przez swoje czyny, bywasz osobowym obiektem pogardy.
W swoim dążeniu ku szczęśliwości dojrzyj siebie, kiedy pochylasz się nad własnymi odchodami w misce klozetowej WC. Czy dostrzegasz jakim bywasz odrażającym obiektem we wspólnocie ludzi?




sobota, 22 marca 2014

Od trwogi wolny




Po podróżach przez rozbłyszczone noce i
mężne dni znalazłem
miejsce w twoim sercu wtulony
ramionami w kolana
od trwogi wolny od pajęczyn i piwnic najeżonych stęchlizną
od sprawiedliwości wolny od 
miłosierdzia

Nie spopielają mi powiek łzy którymi
mącą się twoje oczy ślepną i nawet słowa których
grudki rozgryzasz
nie ranią mi podbrzusza nie rozrywają
dłoni na wióry
W twoim sercu co dzień umierasz mocniej
i mimo że czasem zasmuca mnie chęć ucieczki uśmiecham się
do siebie łagodnie bo
przecież śmierć nas nie rozdzieli





sobota, 15 marca 2014

Wiersz o drodze




Obchodzisz dom dookoła szukasz
jakbyś po raz dziewiąty obchodził koniec świata
drzwi które
niegdyś zamurowałeś starannie dla ochrony przed
z troski i zmartwienia
Obchodzisz wokół dom szukasz
jego okien które
wychodząc pozabijałeś deskami
jak oczy ojca oparte źrenicami o śmierć
Kaleczysz ręce o drewno jest od nich
bardziej żywe czy raczej życiodajne

A kiedy zgęstniała noc i kiedy
przestałeś widzieć swój szloch
skulony w trawie przy ścianie zasnąłeś i byłeś
ścianą domu a może jego fundamentem może nawet
kominem
i dopiero pies sąsiadów ślepym brzaskiem
obudził cię sikając na twoją twarz obrzękłą snami
o drodze





środa, 12 marca 2014

dziurawe prezerwatywy




     Po drugiej stronie rzeki są inne miasta, osiedla innych ludzi, albo pola buraczane, a po drugiej stronie Księżyca jest jego ciemna strona. Niby wszystko okay, jednak... Po drugiej stronie człowieka jest dupa i otaczająca ją strefa rażenia.
     Krasnoludki po sformułowaniu tej myśli, pojawiającej się od pewnego czasu w pierwszych próbach rozmów o możliwości nadejścia lata, w sposób wstrzemięźliwy, ale pośpieszny założyły pod spodnie kalesony. Potem sprawdzając precyzję zawiązania troczków pochowały się po kątach. Zrazu zdziwione były faktem, że kątów jest wystarczająco wiele, jednak w trosce o niepodległość nocników i integralność papieru do podcierania odbytów postanowiły przejść nad tym do porządku dziennego.







poniedziałek, 10 marca 2014

Tęsknię za tobą Żydzie




Tęsknię za tobą Żydzie
Nie tęsknisz za moją modlitwą w synagodze
bo tęsknisz za łzami które noszę w dłoniach jak płomień
którego nie ma

wierzę
głęboko
wierzę
że pomimo twojej tęsknoty
świat jest dobry






poniedziałek, 17 lutego 2014

po co poezja




Wiesz po co są wiersze, po co jest poezja? Po to, żeby ci opowiedzieć o tym, że nie jesteś samotny w odczuwaniu rzeczywistości, żeby nazwać to, czego czasem się wstydzisz, obawiasz, co odrzucasz. Nie, nie jesteś samotny, jesteś w jednej wspólnocie ludzi.
Bo poezja to osobny sposób odczuwania wszystkiego, co związane z istnieniem, z życiem.
Także ze śmiercią, bo śmierć to część życia. Sposób osobny, ale do końca wspólny tym, którzy nie wykluczają się z człowieczeństwa: pojmowanego jako oczekiwanie współodczuwania, nie zaś współczucia.




czwartek, 13 lutego 2014

błogosławiona śmierć z której twórczej mocy ...



W Belgii przyjęto prawo, na mocy którego można zamordować dziecko jeżeli jest traumatycznie chore. Oczywiście po decyzji jakichś boskich gremiów i podobnych duperelach. Bo Belgowie są tak wrażliwi, że nie mogą patrzeć na cierpienie dzieci. Belgom żyć się będzie bardziej beztrosko.
Powstaje pewnie nowa specjalizacja lekarzy: Zabójca dzieci.

Jak społeczeństwo, które ustanawia takie prawo musi być jałowe i plugawe. Czy w Europie sa jakie granice zaprzeczania człowieczeństwu, zastępowania go kulturą ścierwojadów? 
Nie, nie ma takich.

Cisną mi się na usta najbardziej obelżywe słowa jakie znam. Bo wobec tak odrażających poczynań ludzi posługiwanie się argumentami uwłacza rozumowi i moralności, znikczemnia.









wtorek, 11 lutego 2014

Widziałeś ptaki



Widziałeś ptaki przechodzące ulicami na drugą stronę miasta i
widziałeś synagogi przechodzące na drugą stronę rzeki
widziałeś kwitnące drzewa idące z ziemi do nieba jak motyle i

kiedyś przyszedłeś zacząłeś snuć tę swoją opowieść
Może nie słuchałem uważnie bo
nużyła mnie i rozpraszała jestem na krześle przy biurku i
nigdzie więcej mnie nie ma
twoja opowieść się nie kończy a może
po prostu nie ma końca no i co z
tego
stwórco opowieści

Chciałbym żebyś zrozumiał, że dla mnie. Ważne jest dlaczego i gdzie opowieść się zaczyna, a nie dokąd wiedzie.





czwartek, 6 lutego 2014

Wyznaczono ci




Wyznaczono ci rytm ale
pogubiłeś się i poplątałeś
nakazano ci radość a
byłeś rubaszny jak nóż pod łopatką świni zarzynanej na drzwiach od chlewu
wyniosłeś z tego przekonanie że nie jesteś naznaczony do cierpienia ale
nigdy nie dosięgałeś odwagi żeby się powiesić
odwaga wisiała za wysoko na haku jak na człowieka jak ty
no i to że wisielec sika w gacie i mocz kapie nogawkami 

Potem cóż postanowiłeś brnąć przez to swoje nieszczęście jakbyś
nakarmiłeś kota i coś zjadłeś
jakbyś był pewien że śmierć może być dowodem że
te słodkie rodzynki przyniesie ci Miłosierny

I jeszcze że tam gdzie jesteś cię nie ma


***


Kiedyś pomyślałem że ten znak wypalony we wnętrzu dłoni, to jest ważne. Znak trwania w czasie. Ale nie widziałem. Pomyślałem: - Musze uwierzyć żeby zobaczyć. Ale nie widziałem.