Wiem że od dawna zamierzałeś tam pojechać
gnany tęsknotą która czasem budziła ci noce
Powtarzałeś sobie że to głupie kupując bilet
Dom wciśnięty chłodem w ziemię
przy drodze wysadzanej jaworami
w którym pachniały dziwnie kadzidełka
a za szybkami połyskiwały srebra
z sypialnią do której nie wolno było wchodzić
i spiżarnią pełną najsłodszych tajemnic
Ale domu nie było
Droga była ulicą z kolorowymi chodnikami
i ścieżka nad strumień przez łąkę
zakwitła kępami krzewów na starannie utrzymanym trawniku
Strumień w którym rękami łapałeś ryby
wcisnął się w betonową szarą obrożę
a ta z którą tańczyłeś jak wariat
jej już w ogóle nie było
Wracałeś powoli na stacje kolejową
i krok za krokiem spokojnie umierała w tobie pamięć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz