Właśnie minęło pół wieku i jeden rok mojej obecności pośród płonących drzew i martwych dusz. Nie wygląda to korzystnie. Jutro będzie pół wieku jeden rok i jeden dzień, to już lepiej. Taki moment skłania by niczego nie zaczynać i niczego nie kończyć, wprowadza ład.
Żeby nie robić zbędnego zamieszania postanowiłem, celem wyeliminowania głupich pomysłów, kontynuować pisanie bloga, póki się da. Rzecz niezbyt ważna i nieszkodliwa, a zapełnia moją metafizyczną potrzebę bilansu i trwania. Dla dopełnienia formalności, złożę sobie życzenia.
Spokoju sobie życzę, by trwał przez wszystkie dni. I żadnych niespodzianek. Poza miłymi.
A teraz niech się dzieje wola boża i gwizdek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz