W Hieronimie
Korczu, jak w każdym, tkwiły niechciane wspomnienia. Poupychane w
kącikach pamięci i duszy, zawinięte w szare szmatki- niewidki –
były. Czasami Hieronim Korcz o nie się potykał, a wtedy
maszerowały mu przez myśli szeregiem, jak pokonana, upodlona,
bezradna armia potępieńców i zmór. Wspomnienia te powodowały, że
poniewierały nim wstyd, ból, pohańbienie, odraza do siebie i
wirujący kompleks niższości. I jeszcze parę uczuć z tego stada.
Ostatnio
postanowił spisać te wszystkie wspomnienia. Zajęło to troszeczkę
czasu i papieru, wszak w końcu dobrnął do celu, może bardziej
wyczerpaniem fizycznym i psychicznym niż wyczerpaniem tematu, ale
zrobił, co potrafił, i co zdołał.
Zgodnie z
wcześniej uknutym planem, Hieronim Korcz spakował rękopis do
plecaka i pojechał rowerem nad rzekę w ukryte chaszczami odludne
miejsce. Tam rozpalił ognisko i weń cisnął wspomnienia. Kiedy już
spłonęły doszczętnie, wraz z patykiem, którego użył do
gmerania w ogniu, rozsypał prochy na rzekę, by powiodła je w
nieskończone głębie mórz i oceanów. Następnie wypił duszkiem
butelkę wina, wykonał kilka dziarskich podskoków i hołubców
(taniec rytualny Korczów), kilka gromkich okrzyków i zawyć, a
potem wypił drugą butelkę wina, duszkiem. Poczuł ulgę.
Hieronim Korcz z
rozpromieniona gębą wsiadł na rower. Zmierzał do agencji
towarzyskiej, by rozpierającą go radość uwieńczyć dziką
rozpustą. Przeliczył się jednak, wino zrobiło swoje - nie udawało
mu się jechać prosto. Porzucił więc rower i poczłapał dalej
pieszo, ale się zaraz zmęczył. W oczekiwaniu na powrót energii
wypił trzecią butelkę wina, też duszkiem i ruszył dalej, tyle,
że tego dalej już nie pamięta.
Obudził się we
własnym łóżku o jakiś dzień dalej, a w zasadzie obudziła go
dudniącym bólem głowy myśl, że nie może myśleć. Wziął więc
prysznic, dał kotu jeść, zwymiotował, przebrał się w piżamkę,
połknął dwie aspiryny, zwymiotował i padł bez ducha. Tak -
mruczał zasypiając - jestem już za stary na wspomnienia, na
przyszłość też. Trzeba znaleźć rower.
Preßburger Klezmer Band -
Shnirele Perele
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz