Czarek Samuel K.

piątek, 24 lutego 2012

Hieronim Korcz




     W Hieronimie Korczu, jak w każdym, tkwiły niechciane wspomnienia. Poupychane w kącikach pamięci i duszy, zawinięte w szare szmatki- niewidki – były. Czasami Hieronim Korcz o nie się potykał, a wtedy maszerowały mu przez myśli szeregiem, jak pokonana, upodlona, bezradna armia potępieńców i zmór. Wspomnienia te powodowały, że poniewierały nim wstyd, ból, pohańbienie, odraza do siebie i wirujący kompleks niższości. I jeszcze parę uczuć z tego stada.
Ostatnio postanowił spisać te wszystkie wspomnienia. Zajęło to troszeczkę czasu i papieru, wszak w końcu dobrnął do celu, może bardziej wyczerpaniem fizycznym i psychicznym niż wyczerpaniem tematu, ale zrobił, co potrafił, i co zdołał.
     Zgodnie z wcześniej uknutym planem, Hieronim Korcz spakował rękopis do plecaka i pojechał rowerem nad rzekę w ukryte chaszczami odludne miejsce. Tam rozpalił ognisko i weń cisnął wspomnienia. Kiedy już spłonęły doszczętnie, wraz z patykiem, którego użył do gmerania w ogniu, rozsypał prochy na rzekę, by powiodła je w nieskończone głębie mórz i oceanów. Następnie wypił duszkiem butelkę wina, wykonał kilka dziarskich podskoków i hołubców (taniec rytualny Korczów), kilka gromkich okrzyków i zawyć, a potem wypił drugą butelkę wina, duszkiem. Poczuł ulgę.
     Hieronim Korcz z rozpromieniona gębą wsiadł na rower. Zmierzał do agencji towarzyskiej, by rozpierającą go radość uwieńczyć dziką rozpustą. Przeliczył się jednak, wino zrobiło swoje - nie udawało mu się jechać prosto. Porzucił więc rower i poczłapał dalej pieszo, ale się zaraz zmęczył. W oczekiwaniu na powrót energii wypił trzecią butelkę wina, też duszkiem i ruszył dalej, tyle, że tego dalej już nie pamięta.
     Obudził się we własnym łóżku o jakiś dzień dalej, a w zasadzie obudziła go dudniącym bólem głowy myśl, że nie może myśleć. Wziął więc prysznic, dał kotu jeść, zwymiotował, przebrał się w piżamkę, połknął dwie aspiryny, zwymiotował i padł bez ducha. Tak - mruczał zasypiając - jestem już za stary na wspomnienia, na przyszłość też. Trzeba znaleźć rower.





Preßburger Klezmer Band - Shnirele Perele

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz