Wiatr zrywa się o brzasku i osusza
spocone nocą dłonie twarze i oczy
gromadnie rojące się w bramach oknach i poczekalniach
Z wilgotnych mrocznych wież
na równiny z rykiem wypadają tłumy
niosąc katedry i chorągwie w ramionach
pędzą na drugi brzeg rzeki zakładać nowe miasta
Zapala się szarość na niebie
kosy krzyczą przeraźliwie na skrajach widnokręgów
a ludziom serca ogromnieją i twardnieją
kiedy przekopują nurty
by sadowić porty z których wyruszą
zasypywać kotwicami oceany
Dzień się zaczyna
komputery z wyciem tworzą cyfrowe jabłka i pestki w nich
te pestki ludzie otulają ziemią i tańczą wokół rychłej jabłoni
by ją ściąć i zbudować biurka i krzesła i kije
Potrzebujesz na wszystko tyle przestrzeni i czasu
ile zajmują twoje kości krew oddech i nadzieja
nic a nic więcej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz