Wybrałeś się kasztanową drogą w kierunku spalonej wieży
tej zaraz za górką i kamienistą dróżką do stodoły po lewej
Pomyślałeś że dalej za wzgórze spalonej wieży nie pójdziesz
droga tam skręcała w lewo i nie chciałeś tam iść
Twoje myśli były jak odrąbane skrzydła ptaków
jak ich wydłubane oczy i wyrwane języki
Drzewa chodziły w tę i w tę po obu stronach drogi
szumiąc i wyjąc wiatrem i w oczach miałeś łzy zapewne od niego
albo były to krople deszczu gnanego przez chłodne powietrze chłodem
Dotarłeś do spalonej wieży usiadłeś wygodnie na kamieniu
nie myślałeś o niczym i było ci dobrze przecież byłeś na spacerze
do domu choć nie było w nim spokoju którego oczekiwałeś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz