Strumieniem szedł człowiek
Na brzegach nie było ścieżki nie miał wyboru
z trudem ustawiał stopy szedł ostrożnie
Pod wieczór pochylił się napił wody
zwilżył twarz i ramiona
Wyszedł na brzeg oparł kij o kamień
usiadł na trawie i zamyślił się
a może się modlił bardzo cicho
bo poruszał nieznacznie ustami
jakby oddechy były mu mozołem
Przyszedł chłopiec i zapytał – Dokąd idziesz
Człowiek spojrzał na niego z troską
- jeszcze nie wiem miałem trudny dzień
- Chcę iść z tobą
- Będę musiał ciebie nieść
- To dobrze dasz radę
- A jeśli nie
- Wtedy ja ciebie poniosę chodź musimy już iść
Przyszedł chłopiec i zapytał – Dokąd idziesz
Człowiek spojrzał na niego z troską
- jeszcze nie wiem miałem trudny dzień
- Chcę iść z tobą
- Będę musiał ciebie nieść
- To dobrze dasz radę
- A jeśli nie
- Wtedy ja ciebie poniosę chodź musimy już iść
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz