Czarek Samuel K.

sobota, 7 sierpnia 2010

wiersz o nokturnie z cieniem






Tym którzy nie słyszą
i obcym w pejzażu
opowiedzieć można muzykę
chociaż muzyki nie ma
Tylko drzewa w strumyczkach powietrza
i głębokie waltornie kretowisk
Może jest to długa szarzejąca symfonia
o barwach ledwie słyszalnych
która nie wiem gdzie się zaczęła
i gdzie się kończy

O łąkę trzepocze głos lasu
Każdym mięśniem zaczynam słyszeć
ciężki dyszkant ziemi
i przez sosny wysokie niebo

Dotykam swojej głowy
jeszcze schowanej w ramiona
i nie słyszę tego ulotnego motywu
którym jestem i który nic nie znaczy
prócz tego że jest

Ogarnięty wielodźwiękiem
może zdołam zachłysnąć się
odnalezioną niesłyszalną granicą
odróżnić choćby jedną frazę trawy
jej głos chybotliwy pełniejszy od pulsu
Zachować
Wypełnić pamięć
W samotnej barwie
powrócić przez otwartą partyturę łąk
teraz 
kiedy głos mojej obecności 
taki czytelny - jak uzupełnić obszar którego nie słyszę
o którym wszystko wiem
i w którym zanikam




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz