Progi moich dróg płaczą
moje drogi płaczą krzyczą oszalałe
biją zwiniętą w pięść tęsknotą
w ślady po stopach żarliwe stygnące
moje drogi płaczą krzyczą oszalałe
biją zwiniętą w pięść tęsknotą
w ślady po stopach żarliwe stygnące
na ostrych jak rozdeptane zegary kamieniach
Krew jest słona nie gasi pragnienia ani lęku
Krew jest słona nie gasi pragnienia ani lęku
nic nie gasi
ziemię tylko wyjaławia krzepnącym płomieniem
i spopiela turlające się po niej serca
ziemię tylko wyjaławia krzepnącym płomieniem
i spopiela turlające się po niej serca
Przecież odpowie mi wreszcie
z głębi chłodu moich studni tak dawnych
stamtąd gdzie jeszcze dostrzegałem że oprócz mnie
są krople rosy na źdźbłach trawy
i wilgotny piasek na którym zostają dotknięcia palców
mówiące o samotności słupy drzew
i wszystko wszystko
stawy pełne ryb w chłodnej wodzie
Byłem tylko dzieckiem
stawiałem ze strachem jeden dwa kroki
zaraz cofałem się i wracałem zdumiony i wracałem
Tamte łąki i wąwozy granice nieprzekraczalne
ciekawość i zaślepienie w zachwycie
Objąłem rękami piękno które było jak poryw wiatru przed burzą
zachłyśniecie i wolność
Przecież odpowie mi wreszcie stamtąd i stamtąd
że w tym co było
jest zapach i smak porannej kawy
i tego co będzie
słów tej porannej modlitwy
słów tej porannej modlitwy
- jak się masz kochana tak się cieszę że jesteś
Bo wszystko ma początek nie koniec
i że nie ma końca
Bo wszystko ma początek nie koniec
i że nie ma końca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz