Wschodzi słońce i drogi stają się suche
rozświetla się mrok i czas znów wyruszyć
w wędrowanie przez jakiś tam poryw dnia
jego zachłanność
jego zachłanność
Wkładam do kieszeni kromkę chleba papierosy drobne telefon
ufność nadzieję i respirator pamięci
jeszcze sprawdzam czy dobrze zatarłem wczorajsze tropy
jak starannie pokrył je pył i kurz
i czy pozamykałem drzwi okna gaz i prąd
Wychodzi słońce droga znowu się budzi
dotykam jej dłońmi dzisiaj pójdę na rękach
podśpiewując mruczankę o życiu długim szczęśliwym
ile razy upadnę tyle się podniosę
przebierając nóżkami w powietrzu radośnie hejże ho
A wieczorem odrąbię sobie zmrokiem ręce nogi język i oczy
odłożę na półkę w oznaczone miejsca
obok respiratora viagry papierosów telefonu zużytej prezerwatywy
opróżnionej szklanki po wódce
i zasnę sobie hejże ho
bo chowa się słońce i drogi kładą się mrokiem
owinięte hermetycznie
dookoła stóp i snów
dookoła stóp i snów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz