Czarek Samuel K.

wtorek, 26 października 2010

wiersz o odwadze wiersz o chwale







Twarze przechadzające się ulicami
w parkach ogrodach
i ich labiryntach
w zawiei zaułków i korytarzy
rozmazane pędem oczekiwaniem
niepewne odbicia twarzy
niesione przez lombardy zmyśleń
osaczone i ogłupiałe ukojeniem
zwarte w kolumnach
uciekające z pola
wołające pod niebiosa
ile tchu

Odbicia twarzy ich tarcze i lustra
ich oczy żarliwie wydarte brzaskiem
cieniom nocy rozpasanych lustrami łóżek
i stołów nasyconych pragnieniem
zmartwychwstałe w bramach domów
promieniami dnia bezzwłocznie zapomniane
przestworem słońca
nanizane na podmuchy wiatru
smród samochodów i lustra reklam

Zanim pójdziesz te swoje kilka kroków
na podbój innych i ich czasu

Zanim w klatce lustra
odwzajemnisz wiarę odbiciom
i okażesz im zaufanie
pozapinaj szczelnie zamki drogowskazów
ustaw je na wzgórzach i na chmurach
ręce wyciągnij jak jarzmo
dotykiem o lustra opartym
dłońmi chłodno i rześko
i pomyśl
odbicia twoich myśli okryją ci twarz
w jej odbiciach
jak przyłbice

Tarczę i miecz poniesiesz u boku twarzy rycerzu
lustro walki i odwagi
odbicie chwały i pożogę werbli
wbitych w lustra twoich marzeń
jeśli je marzysz

Lustro tarczy w twoim sercu
w dłoni trwoga i panika rozbujane pychą
oto niemoc w białym świetle
tych lustrzanych witraży
i oczu zaciśniętych w pięści

Przed kim bronisz się tak
wojowniku zaginiony w lustrach
i w luster odbiciach
gdzie próbujesz biec gdzie uciekać
nie ma pośród odbić lustra ukojenia
ani nadziei
ani Boga i nie ma jego odbicia
jest tylko lustro twojej twarzy
niesiesz je w lustrze twoich dłoni odbite
i twoich rąk i stóp
i w reszcie mroku zakrywającego przepaście
wiarą niewidzenia
niczego już więcej
prócz odbić w rytmicznych odbiciach
bez dna i bez krawędzi
bezpiecznych




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz