Czarek Samuel K.

poniedziałek, 15 listopada 2010

wiersz o tańcu





Kiedy już w swoim oddechu
na tym wzgórzu z twojego powietrza
zbudowaną wieżę spaliłeś
i na obróconej w perzynę
zatańczyłeś horyzont rękami

Najdalsze widnokręgi
między wydeptanymi pułapkami wśród bezkresów
a śladami mrówek w butwiejącej trawie
nad nimi jakby nad zwieńczeniem
sadza kołuje
wzbija się skrzydłami w ciemne środki nocy
skąd ziemia
jako schodzone bezdroże
i ty na niej bezgłośnie potykający się
o własne ciało
jakby już ciemny płomień powietrza
płuca ci spalił

Poza tym zawsze
dręczyły cię jakieś pokrętne związki
mimośrodu z drogowskazami
jeszcze nie wszystko wliczyłeś
w wymyślone gaśnięcie
śladów po stopach

Bez tajemnicy pozostają tylko
uważne ognie
na końcach twoich dziesięciu palców

Zatańczyłeś horyzont rękami
taki pochylony trudem snów ideogram
zamiast łąki
z której wysoko buchały dmuchawce
w wiatry i wieże
aż po oddech










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz