Miniony czas świętowania wyzwolił w Hieronimie Korczu szereg zastanowień. W szczególności na temat jego, Hieronima Korcza przewrotności.
Przewrotność doprowadziła go do tego, że stał się człowiekiem upadłym i mimo że wyobrażał sobie siebie jako wańkę wstańkę, po przewrocie szmat czasu nie wracał do rzeczywistości wektoralnej.
Pamiętał jak przemawiał do siebie, jednak plątały mu się myśli, kołowaciał język, ciągle rozumiał siebie na opak i uparcie mylił mu się pion z poziomem. W końcu wyrzekł sakramentalne – Ech, jak nisko upadłeś Hieronimie i dał spokój.
Nawet w tak niezręcznej sytuacji Hieronim Korcz był wobec siebie, i nie tylko, prostolinijny, szczery. Na drugi dzień bardzo bolały go plecy głowa i różne tam jeszcze jego części. Nie miał jednak do nikogo żalu, nawet do siebie, natomiast pił hektolitry soku pomidorowego i pożerał z pasją swoje zasoby aspiryny. Nie był wtedy szczęśliwym człowiekiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz