Mały chłopczyk noc zapadła
wszyscy w domu pogasili głowy
jeszcze tlą się lekko
czuć ich swąd
Sześcioletni bliżej zwierząt
głosy sprzętów odczytuje
ściany mówią
wpisanymi w nie słowami babci
Śmierć jej jak baranek była dobra
teraz bez zza okna
przez otwarte wchodzi cicho
i małemu kwiaty małe pachną
z oczu na poduszkę
Bez groźniejszy jest od śmierci
sześcioletni weń wstępuje
a tak ciężko pod prąd płynąć
przez liście pień korzenie
coraz dalej w ziemię
Szablozęby tygrys przykucnął na piecu
pod sufitem kołują pterozaury
żyrafa głowę wystawia za okno
i liże księżyc
mamut wchodzi taki wielki
jakże domu nie rozwali
a na kocu tyle węży
ile sekund do dnia
Mały maleńki noc ucieka
osiwiała ze strachu
słoneczny wiatr
już wszystkim w domu dmucha w głowy
skwierczą w ogniu jak szczapy w piecu
ptaki wystrzeliły z łąk jak race
nad rzekę
Wreszcie dzień jak matka do sadu idąca
piękny
sześcioletni ku niej biegnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz