Wielki garbaty krawiec
w najlepsze szyje mi najlepszy garnitur
wielki spocony grabarz
kopie skrzydłem szpadla dla mnie
wielki kowal wykuwa kilkadziesiąt gwoździ do trumny
wielki murarz muruje
cuchnący pleśnią i bezdomnymi grobowiec
Ja mam dość
czarny piach przegryza moje serce
moje ablucje czyni w misce słońca
w łódeczkach okularów
mnie kłamstwa przynosi
a ja mam
swój księżycowy rożek
i z niego pianą kpin umywam od tego ręce
Ja niezbyt wielki
wychodzę czasem na spacer
wymiauczeć kocie łby bruku
ja nazbyt niewielki
małe moje czyny padają w otchłanie
bo im swoich niewielkich prawd
nie udzieliłem
ten spacer wiesza mi wrota rąk na szyję
niczym jakiś archanioł
żeby głaz zdjąć z grobu.
idę gęsiego
zmartwychwstać pośpiesznie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz