Odciąłem sobie wszystkie drogi
jak odcina się żyły od tętnic
chciałem zostać sam w sobie ze sobą
oderwać zębami skutek od przyczyny
przyczynę od skutków
i może była to właściwa pora
Stanęłaś przy mnie
nigdy bezpowrotnie
jak igła światła
i zeszyłaś żyły w błękitną ich siatkę
połączyłaś
połączyłaś
więc wstałem z prześcieradła
pośród zapalonych kamieni
a ty trzepotałaś w sieci moich żył
wszystko przez wszystko
i nic przez nic
i nic mimo
Odciąłem swoje wszystkie myśli
chciałem sam z tobą zostać
oderwać niebo od światła
jak zeschłą farbę od sufitu
Nie opadły nasze pocałunki
jak lichy tynk ze ściany
bo ich jeszcze nie było
ale odpadły gesty miłości
skutki i przyczyny
skutki i przyczyny
zostały żywe deski podłogi
do chodzenia
i żebra na ścianie a w nich oddech
ja i ty
Pięknie piszesz o miłości Sam. Pięknie.Tyle w nich uczucia i tyle bólu.Musiałeś kochać i cierpieć jednocześnie, ale nie wiem dlaczego odrzuciłeś to uczucie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń