Ja – człowiek nieliryczny
patrzę i słucham przebudzony brzaskiem
ptak ostrzy głos na krawędzi okna
i w zimnym powietrzu
jak gorący znak paruje
Sine rano
włosy wilgoci na szybie
wśród wysokich wiązów białe kształty domów
pociągi toczą się gdzieś bełkotliwie
napiętym równym sznurem
nawet kogut pieje
Punkt na bryle ziemi
co się toczy przez ciemność
pod ulewą słonecznych płomieni
cień nieba upada na ziemię
godziną nadranną
Linoskoczek nadziei bierze rozpęd
wnet zawiśnie nad przepaścią
powtarzając któryś raz z rzędu
najniebezpieczniejszy ze swych eksperymentów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz