- Dlaczego wszystko jest nie tak? No, dlaczego? - Hieronim Korcz od pewnego czasu, od długiego czasu człapał od drzwi do WC do okna w kuchni powtarzając to pytanie. Zaciął się na nim jak stara porysowana winylowa płyta. Przy tym, przechodząc koło Norberta za każdym razem patrzył na niego z nieskrywanym wyrzutem. W końcu Norbert speszył się, chwycił marchewkę i schował się z nią do swojej norki. Tego było już za wiele.
Hieronim Korcz szpetnie zaklął i zrozumiał, że nie może sobie odpowiedzieć na pytanie bo nie zna na nie odpowiedzi a z wrzuconych do worka słów nie powstanie nowa wersja Boskiej Komedii, choćby workiem potrząsał aż padnie z wycieńczenia i nagiej rozpaczy. I nic nie da gdyby to pytanie wymalował krwią Norberta na ścianie albo własną. Albo musztardą. Albo na opasce, którą przewiązałby czoło. Nie weźmie także pod uwagę cudzych odpowiedzi bo są nie jego. Znaczy ogólnie rzecz biorąc, że jest za głupi.
Hieronim Korcz usiadł sflaczały jak obity kijami przed przyrządzeniem z sezamem i sosem sojowym pies w fotelu i wpatrując się w swoje palce u nóg wyszeptał zdecydowanie i mocno:
- Nigdy już nie będę sobie zadawał pytań. A jeśli to takie, żeby ich nikt nie słyszał, nawet ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz