Czarek Samuel K.

poniedziałek, 14 lutego 2011

wiersz o aniołach na grudniowym kartoflisku








Idziesz tym korytarzem
wśród ciepłych pastelowych kolorów
nie przed siebie
ściskasz kurczowo w drżących rękach
przerażenie którym owinąłeś 
struchlałe w tobie puste miejsce po duszy
by uchronić przed zimnem
by nie uronić
nie utracić
i nie możesz nie możesz wyszeptać
ściśniętymi spieczonymi ustami słowa
w które zakrzepły twoje myśli
i które teraz turla ci się w ustach jak szklana zimna kuleczka

Próbujesz zrozumieć
dlaczego nie ma tu wiatru i nie ma nawet okien
z białymi blaszanymi parapetami
o które mogłyby stukać miarowo
białe serca aniołów
kołujących po białym niebie białym jak oczy trupa
przecież w takiej chwili powinny umierać anioły
bo jeśli nie teraz to po co

I anioły powinny umierać tak jak ludzie
a przynajmniej cierpieć z nimi
do końca cierpienia jeśli jest taki koniec
zamiast chować się w zakurzonych
śmierdzących myszami stronach Pisma
przeczekując tam razem ze Stwórcą Winorośli
natarczywe błagania opuszczonych w wolności
o miłosierdzie albo chociaż o kłamstwo nadziei

Ale wiedzą ze może ich tam dosięgnąć
tylko przekleństwo
znaczące tyle co puste ziarno
albo popiół
z ognisk na grudniowym kartoflisku





2 komentarze:

  1. Może nie chcecie rozumiec ten wiersz, to krzyk

    OdpowiedzUsuń
  2. No co? Mądrość wam ekspodowała? Nie bo jej nie zaznaliście. To takie banalnie proste, napisz inny wiersz o smierci. Exist one.

    OdpowiedzUsuń