wiersz o szczelinie
Cofnąłem zegar i wieża
z Marii Panny opadała dzwoniąc
w okolice nachodził namuł
wywabiał szczury
w korytarzach stało się niebezpiecznie
lągł się czerw świeciły nocą jego oczy
Ustalono pospiesznie protokóły
góra rosła
na niej ojcowie miasta przestawiali
drewnianą figurkę króla
w otwartych kanałach pojawiła się krew
w trwożnym ordynku pojawiły się psy
Cofnąłem zegar i widziałem
miasto omotane
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz