Gdzie te sterty uśmiechów
powitalnych gestów
ci wszyscy w
nadmiarze z kadzidłem i mirrą
Są na miejscu
gotowi wić blaszane wieńce
tyle że ja się
stoczyłem z kilku pięter chmur
kiedy w nie
wstępowałem
ściągali za nogi
ściągali za nogi
teraz nikt nie
podniesie nawet o centymetr
więc udaję
przeszłość by usypiać żądzę
zniszczenia ziaren
co kiełkują w ziemi
i czołgam się do
ciebie rzeko kłamliwa
jak pniak drzewa
zapadam się
w odbicie chmur z
nieba
- jest na miejscu
kadzidło mirra wiwat gestów
Nieprawdo piękna
łaski niepełna
naczynie
osobliwego nabożeństwa
udawaczko siebie
często doskonała
masz najwięcej
wiernych
nawiedzeni cię
nachodzą
zwiedzeni
rozgłaszają
Nieprawda ale
jednocześnie piękno
gwiazdo świecąca
dawno zgasła w niebie
naczynie
osobliwego przeznaczenia
wieżo z kości
słoniowej
matko nienaruszona
wiedzą
przypadkiem
rodzisz bękarta prawdy
zbawiającego
łotrów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz