Przez ile liści
na drzewie rodzaju
tę dłoń
wyciągnąłeś
we mnie siłą
na twe przywitanie
we mnie siłą
na twe przywitanie
czy nie ten
pośpiech
gdyś je zzuwał w
drodze
jest uśmiechniętą
samotnością jesieni
kiedy po kulistym
moście idziesz nagi
w mojej
niespokojnej ręce
aż wiewiórka
pełna lęku
przychodzi świadczyć o tobie
i jak zahipnotyzowana patrzy na tę dłoń zajętą
swoją historią oszalałą z pamięci
swoją historią oszalałą z pamięci
i nadmiaru
przeliczeń na pięć palców czasu
Ileś ją razy uginał wiatrem i łamał
i potem stawy
wiązał
żebym mógł sam
w swojej wolności
ją teraz obciąć
w poprzek wiosny
piłując sękaty
śpiew ptaków
by po amputacji
twój żal
fizycznie odczuć
w jej mnogolistnej
nieobecności
na znak powitania
w ten zwyczajny dzień
gdy powieki
rozwierają błyskawice łez
bo oto nic
nic się nie stało
tylko mnie ubywa
dłoni
Więc gdzie teraz
idziesz bym znów wpół drogi
mógł ciebie
powitać
Bugge Wesseltoft - Existance
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz