Czarek Samuel K.

wtorek, 3 lipca 2012

Tak daleko odszedłem od źródła




Nie mogę
a próbuję na jawie i w snach -
trzęsę chwiejnymi drzewami pamięci
scalam w coraz inne wzory mozaik
fragmenty pejzaży wyzbytych
soczystości pierwotnych kolorów -
przejść do tego domu za kolczastym rysunkiem granic
gdzie matka jeszcze żywa
między porannym popiołem a wieczornym ogniem
zasnuwa się dymem
Do siebie rozszczepionego w wielu czasach wrócić
dać chłopcu znad rzeki żyłkę z kołowrotkiem
na udany połów
usunąć mu sprzed oczu plamy krwi człowieczej
uciszyć sny co często wybuchały krzykiem

Tak daleko do wysp koralowych
zatopionych płytko pod powierzchnią czasu
jakbym szedł a drogi nie mijał
bo wszystkie ścieżki zwinięte
na wrzeciona czasu

Odszedłem jak po psychicznej amputacji nóg
od przyjaznego nurtu tamtej rzeki
od tego domu wypatrującego mnie
wszystkimi oknami naraz
od źródła mojej Lety czy od źródeł Jordanu
zaczęło się wygaszanie tlącej pamięci?
Niech będzie zapomniane
niech nikt tam nie wchodzi
gdzie trzeba iść na palcach
i z palcem przy ustach
gdzie trzeba zamknąć oczy i zalepić uszy
aby móc się zobaczyć
móc siebie usłyszeć.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz