Od samotności
niszczącej Przez niszczący przypadek
przez pokuszenia
gołe nogi Od gwiazdy drwiącej ukradkiem
nie bacząc na lęk
wysokości przez mylne urwisko twarzy
Z nocy pierwszym
metrem wzrosłej ogromnie stromo
że do niej wracać
tylko ciszą –
między przewidującą policją dla
niepoznaki przebraną w kąpielówki matek
w bezwstydzie
palców Wpław wodą sfałszowanej śliny
przez słabą
znajomość wirów –
od kilku słów
pamiętanych niestrzeżonych Przez bezpłodność języka
Dziewczyno: od
wyobraźni naglonej nadzieją obłędu
w fizyczny nie
inny
wymiar męskości
Przez piętra niższe Raju wargi winne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz