Drzewa grają
ciemność w tym wielkim teatrze nocy
gwiazdy biją brawo
– odchodzą po mlecznej drodze
cisza rozwieszona
między klonem a lipą
– struna którą trąca ręka
niewidzialna
Nikogo – a jakby
ktoś przechadzał się niebem
skrzypce milczenia
ponad unosił
albo ktoś nieznany
ukrył się przypadkiem
chronił płaszczem
cienkie gałązki głogu i malin
...jakby ta
obecność była tym co łączy
środek nieba toń
ogrodu ciemność i lot nietoperza
w tę samą Opowieść – która bywa milczeniem
w tę samą Opowieść – która bywa milczeniem
głośnym i tak
cichym
...jakby ta
obecność była tuż przede mną
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz