Wadzę się z
Prawdą siedząc w drzwiach na progu
pękają drogi w
domu rośnie trawa
kto grób ominie
też nie będzie żywy
– oszukam bejt
olam – gadatliwy piecuch
Nie trzeba było
filetować winy:
ostre odkładać na
sam rąbek żalu
miękkie obnosić –
ten głód jednolity
jak śpiew kantora
ryby wyławianie
Sieci są gęste
nawet popiół śmierci
już łowią ze
mnie Jak głos manekina
niosą do witryn –
ciężka to przestroga
dla ust barwionych
– iskrzą się płomienie
palą się moje znaki słów zasiewy
gdy Prawda bliżej – niż ja swego ciała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz