Hieronim Korcz wracając do domu bezwiednie spojrzał w niebo, na którym jakoś wyjątkowo dużo było gwiazd, mrugających i takich, które nie mrugają – niebo wręcz kipiało nimi. Pomyślał – Acha, to ta Droga Mleczna, niebo gwiaździste nade mną itd...
Hieronim Korcz przeszedł nad tym faktem obojętnie, skupiając się na kałużach przez które brnął, było ich sporo po nocnym deszczu i odbijały się w nich latarnie, mżąc srebrzyście na marszczonych wiatrem taflach mętnej i brudnej wody. Hieronim Korcz żałował, że nie założył był kaloszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz