Było święto. W związku z tym Hieronim Korcz staranniej wybrał krawat. Nawet kawę wypił przy stole, nie zaś jak zwykle w fotelu. Potem postanowił, że umyje filiżankę nie zostawiając jej zgodnie z przyzwyczajeniem w zlewie na lepszy czas.
W tym właśnie momencie przypomniał sobie, że ma jakieś ważne sprawy i że to wielkie szczęście, to wolne w pracy. Hieronim Korcz zostawił więc umytą filiżankę w kuchni i lekkim truchtem pobiegł do WC, by spokojnie zastanowić się tam w trakcie wiadomych czynności, co też to za ważne sprawy stoją przed nim tego wyjątkowego dnia.
Galopując przez salom Hieronim Korcz podśpiewywał bardzo świątecznie hejże ho! i niemrawo wymachiwał rękami bo coś mu strzykało w lewym barku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz