Wieczory mkną przed siebie jak zaprzężone w konie
co poniosły przez manowce gwiazd
przez noc
tłuką kopytami opętane bezdrożem
i zatraceniem
pędząc do poranka
który spienione dyszące i drżące
otuli klapkami na oczy i workiem na łeb
O poranku pochylony nad kubkiem kawy
układam myśli jedną do drugiej
sny rozdzielam od marzeń
i skrupulatnie jak księgowy
doliczam do nocy dzień
Tak mija życie Sam..., pędzi, jak tabun koni przed siebie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń