Czarek Samuel K.

niedziela, 26 września 2010

wiersz o zmroku








Jakieś ścieżki wydeptałem
w mokrej wiosennej trawie
nogi pieką podrapane źdźbłami
lepkie słońcem i potem
skóra dotyka utrudzenia
dotyka wiatru dotyka wieczoru
który jest ciepłym spełnieniem
i nie jest niczym więcej prócz siebie

Chwila jak kamień obłożnie przytulona
do dnia i jego równiny
jakaż przestronność otchłanna w niej
w spożywaniu jej oto sytym
cisza zamyka myśli ładem tarczy nieba
cisza szepcze o nocy
Nigdzie nie muszę wracać iść
sen jak serce matki napływa dobry
ziemia jeszcze nieporuszenie oddycha
i tak słusznie nie ma Boga

Jakieś ścieżki wydeptałem w wilgotnej trawie
w łące niezmierzonej
każde ustawienie stopy każde poruszenie przestrzeni
rozgościło się we mnie
tak przyjaźnie jak dotknięcie odpoczynku po wspinaczce

Noc układa się wpośród zmroku
fioletami i czernią
stygnie miękko pastorałką
i moje serce w nią wrasta





ect>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz