Czarek Samuel K.

czwartek, 25 listopada 2010

modlitwa







Panie mój
nieobecni mogą już odejść
idą więc brzegiem rzeki
omijając mosty brody i miasta
rojne od ludzi
bo teraz oddzieleni z chaosu
równi wobec prawdy
jednako jak i kłamstwa
rozumieją że wszystkie ich zaklęcia i modlitwy
nie były fałszywe a zbędne
i mogą iść przed siebie
wreszcie w bezszelestnym spokoju
właściwym opuszczonym wygnanym
i samotnym

Panie mój
moje oczy obrócone są w popiół
nie słyszę wiatru ani w nim ptaka
tylko oddechy za moimi plecami
przede mną i obok mnie
niespokojne
a moje stopy wrosły w ziemię
moje serce jest nieruchome
i chociaż słowem podpaliłem mój dom
moje oczy nie widza pożaru
nawet
odbitego w ptasich skrzydłach
w twoich skrzydłach
w skrzydłach twych aniołów 
Panie

Panie mój 
który dotykasz mnie palcami
jak ślepiec
kiedy czyta a nie widzi
zdejm ze mnie swoją rękę
i pozostaw mnie sobie
odwróć ode mnie twarz
która czyta a nie widzi
pozwól mi przejść
pomiędzy tymi obok mnie 
tymi przede mną i tymi za mną
niech opadną ze mnie
ich ludne spojrzenia
jak płaszcz
a wtedy pobiegnę w płomień w popiół w dym
nagi z wielkim krzykiem
i wtedy opuść mnie 
Panie






1 komentarz: