Najtrudniej kiedy słabość
z mocą się pochwycą
tak jak miłość
kiedy wgryzie się w nienawiść
do kości
do kości
wtedy ze skórą
odwróconą na druga stronę
jestem ciasno zwinięty
we własnym kącie sodomy
i zgadzam się nawet na to
żeby jesień nie miała końca
Przez twoje oczy przebiegam
jak przywidzenie
odrzucam cię od siebie
i gestem ostatnim
łapię w locie
jak wiatr wtopiony w słońce
w przęsło horyzontu
najlżej mi gdy miłością
zabijam siebie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz