Niegdyś się stało
nawet nie wiem kiedy
w powietrzu bez barwy
w wiatraku słońca
tak szybko obrotnym
że bez ruchu się stało wirujące
na oślep
Więc nabrałem do woreczka
trochę ziemi
żeby mi stopy wrosły w nią
w powietrze bez barwy
ale zbrakło mi drogi
po tej garści ziemi
Kiedyś w oczach pewnej kobiety
spotkałem gwiazdy w jej niebie
migotały uroczo
złudnie
potem nauczyłem się
że prawdziwy płomień skrywa tak
przed wiatrem który zazwyczaj
sieje niepogodę
Teraz skrzydła chcę się chwycić
z rąk nie puścić
imać się tylko wrastania
i lotu z nią przez nasze istnienia
ciągle trochę osobne
Nie dać się zwieść
obrotom rzeczy
łapczywym zachłannym
nieuważnym
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz