Główną ulicą miasta
głęboko zamyślony
przechadza się Bóg
pod jego stopami otwiera się ziemia
ogląda się
widzi
wpadających w przepaść ludzi
jest wyraźnie speszony
Ta sama ulica kilka godzin później
w zamyśleniu równym poprzedniemu
Bóg wraca stąpając cicho
po otwierających się
z wnętrza przepaści dłoniach
słychać radosny bulgot
akceptujących westchnień i uwielbienia
dłonie pełzają niezdarnie
po jego miękkich stopach
Bóg jest coraz bardziej speszony
w pewniej chwili
- widać to przeraźliwie wyraźnie
otrząsa się z obrzydzeniem
Staje
w szerokim rozkroku
włosy w nieładzie
nadal głęboko zamyślony
po chwili wyjmuje z zanadrza garść popiołu
kładzie palec na ustach
sypie
kamienie podnoszą się z klęczek
jest pewien
że w tym momencie
nastąpił właściwy porządek rzeczy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz