Słońce się wylewa z niebieskiego gardła
jak z lufy wymierzonej
jak z lufy wymierzonej
płynnym ołowiem w morze
na wydmach stoi kobieta w czerni
morze do wydm nie dorasta nielotne
wzwyż umie tylko się pienić
z wydm schodzi kobieta w czerni
fale obfite w oślizłe deski i butelki
wrakami myśli wzbijane do chmur
do wody wchodzi kobieta w czerni
wydma się nad nią urywa nieważna
napęczniała po swojemu piaskiem jak ikrą
kobieta w czerni pod całunem fali
samotną ciszą wchodzi w lufę słońca
po gardło roztopiona zalewem ołowiu
kobieta w czerni chwyta się swojego serca
jak ostatniej liny
jak ostatniej liny
do której wcześniej przywiązała kamień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz