Hieronim Korcz postanowił od jutra biegać. Poranny jogging nie był, mówiąc delikatnie, jego pasją, postanowił jednak posłuchać tym razem lekarza, który dziś zdawał się być niebywale przekonujący. Wietrzył, co prawda w tym jakiś podstęp, nie umiał jednak na razie go sprecyzować ani zlokalizować. Cała ta decyzja o joggingu tkwiła w nim jednak jak zadra - niezależnie od wszystkiego Hieronim Korcz nie znosił podporządkowywać się woli kogokolwiek.
Po pracy wstąpił do sklepu sportowego, kupił dres, kilka T-shirtów, buty do biegania. Szczególnie buty spieniły w nim falę wątpliwości, kosztowały 255 PLN. Teraz patrzył nieufnie na torbę z zakupami, pomyślał, że jeszcze ma czas by ją rozpakować.
Hieronim Korcz nie był fanem sportu. Owszem, co cztery lata obserwował w tv igrzyska olimpijskie, zimowe także, poza tym lubił kolarstwo – każdego roku oglądał Giro d'Italia, Tour de France i Vuelta a España. Ta konstatacja natchnęła go pewnym zamysłem.
Hieronim Korcz nalał sobie kieliszek Pinot Grigio, usiadł wygodnie w fotelu i po pewnym czasie zdecydował, że biegać zacznie pojutrze, a jutro zajdzie po pracy do salonu rowerowego rozpoznać, co, jak i za ile.
Ta decyzja tak mu się spodobała, że włączył płytę Joe Cockera Heart & Soul, nalał sobie jeszcze jeden kieliszek Pinto Grigio i z lekkim uśmiechem na ustach zdrzemnął się w fotelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz