Czarek Samuel K.

środa, 24 sierpnia 2011

Hieronim Korcz









Hieronim Korcz postanowił od jutra biegać. Poranny jogging nie był, mówiąc delikatnie, jego pasją, postanowił jednak posłuchać tym razem lekarza, który dziś zdawał się być niebywale przekonujący. Wietrzył, co prawda w tym jakiś podstęp, nie umiał jednak na razie go sprecyzować ani zlokalizować. Cała ta decyzja o joggingu tkwiła w nim jednak jak zadra - niezależnie od wszystkiego Hieronim Korcz nie znosił podporządkowywać się woli kogokolwiek.
     Po pracy wstąpił do sklepu sportowego, kupił dres, kilka T-shirtów, buty do biegania. Szczególnie buty spieniły w nim falę wątpliwości, kosztowały 255 PLN. Teraz patrzył nieufnie na torbę z zakupami, pomyślał, że jeszcze ma czas by ją rozpakować.
      Hieronim Korcz nie był fanem sportu. Owszem, co cztery lata obserwował w tv igrzyska olimpijskie, zimowe także, poza tym lubił kolarstwo – każdego roku oglądał Giro d'Italia, Tour de France i Vuelta a España. Ta konstatacja natchnęła go pewnym zamysłem.
      Hieronim Korcz nalał sobie kieliszek Pinot Grigio, usiadł wygodnie w fotelu i po pewnym czasie zdecydował, że biegać zacznie pojutrze, a jutro zajdzie po pracy do salonu rowerowego rozpoznać, co, jak i za ile.
      Ta decyzja tak mu się spodobała, że włączył płytę Joe Cockera Heart & Soul, nalał sobie jeszcze jeden kieliszek Pinto Grigio i z lekkim uśmiechem na ustach zdrzemnął się w fotelu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz