Łupiny strąków
reumatycznie wywrócone
ciepło staje się
puste
liście węszą
za domysłem
wyklutym z żyłkowanej skroni
Z powłok pod
skórą pukają zmarszczki
i nad plecami
nachyla się koślawa narośl
Mężczyźni w
kłębkach jak nietoperze
wytrącone ze snu
– stoją na uboczu
mają swoje chore
prostaty
miłosne klęski i
ojcostwa niepewne
Tylko kobiety
rozwieszając czarne parasole
nad martwymi
sezonami swoich starych mężów -
są coraz
piękniejsze
Ćwiczą się w
miłości na gasnących iskrach
chodząc ze
sromami jak z dziuplami
w drzewie
wiadomości
albo jak ze
zwięzłością kwestii
Gra warta jest
gorących uczynków – mówią
przyspieszając
ruchami ud obroty ziemi
Nigdy nie kochają
po raz wtóry
tych samych
mężczyzn
kiedy zasłonią
okna
i legną nagie
otwarte na oścież
nie obeschłe
jeszcze ze spermy
śnią chwile
morskich przypływów
a w międzyczasie
nowi chłopcy wybiegają im
z macic jak ze
spisu telefonów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz