Czarek Samuel K.

wtorek, 11 października 2011

wiersz o nieobecności









Między granicami galaktyk kontynentów
i miast – droga ewokacja niepokoju

Każdy żołnierz jest czasoprzestrzenny
biegnie bez twarzy i znaków szczególnych
w głęboko wytrawionych kolorach
główny kierunek
zawsze wyjmowany jest prosto z lufy
aż po wymiar wydarzenia
wystarczy wziąć do ręki kamień
zamach ramienia przedłuża się w zamach stanu

Wykopane kości zaginionych wojowników
odnajdują się w każdej wrzawie bitewnej
krótkie wzmianki wychodzą muszlami
z mórz mikrozapomnień
wszystko czyta się z hieroglifów

Nieustannie przymierzamy się do własnej tożsamości
w zwanym międzyczasie
wieki stają się na powrót starsze od umarłych

Komuś wydłubano oczy
mimo to nadal widzi niejedno
komuś ścięto głowę
mimo to pojawi się niebawem
wzięta z kamiennej fasady
niemal z marszu albo prosto z gorącej linii
przekonań i strzałów
bo wieczne odpoczywanie regeneruje się
przez Apokalipsę







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz