Czarek Samuel K.

wtorek, 9 października 2012

Ogrom




Mówię do niej że gdy zechce nadejść
choćby percią – wszak podtrzymam nad przepaścią
A jeśli wpław – to będę z ręcznikiem na brzegu
nawet kiedy w tym maratonie nie zajmie miejsca pierwszego
aby obetrzeć pot z czoła rosę z ciała
i dać od razu przy istnieniu witamin do ssania

właśnie: Rilkego czy Baudelaire'a … A może uszyję spadochron
z miękką poduszeczką gdyby z nieba mi chciała spaść

W jej ulubionym gatunku zaparzam herbatę może kawę albo mieszankę ziół
co wieczór nastawiam budzik
z wybraną płytą odtwarzacz
czekam wytężam wzrok zamieniam się w słuch słup soli
po każdym wyjściu sprawdzam czy jej dosyć na książkę A nawet
może na życie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz