Obchodzisz dom
dookoła szukasz
jakbyś po raz
dziewiąty obchodził koniec świata
drzwi które
niegdyś
zamurowałeś starannie dla ochrony przed
z troski i
zmartwienia
Obchodzisz wokół
dom szukasz
jego okien które
wychodząc
pozabijałeś deskami
jak oczy ojca
oparte źrenicami o śmierć
Kaleczysz ręce o
drewno jest od nich
bardziej żywe czy
raczej życiodajne
A kiedy zgęstniała
noc i kiedy
przestałeś
widzieć swój szloch
skulony w trawie
przy ścianie zasnąłeś i byłeś
ścianą domu a
może jego fundamentem może nawet
kominem
i dopiero pies
sąsiadów ślepym brzaskiem
obudził cię
sikając na twoją twarz obrzękłą snami
o drodze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz