Z pewnych okolic
gdzie zarazem
mruczenie laptopów
jest łopotem sztandarów
a przekleństw się
nadużywa: że nawet dzień wymyśla nocy
z powodu jej
spłowiałego od blasku Księżyca koloru
W których
domniemani ojcowie w slipach opuszczone moszny
pod kołdrami
noszą Z wyobraźni nizin i wychodków
Znad wspólnych
mogił w kształcie serc
Z wierszy po
których długo myję ręce
z mórz co mi
słony wystawiły rachunek za swój piekielny łoskot
i z pustyń które do utraty tchu biegają po
mnie śladami zagubionych
dziś wreszcie
przeprowadziłem się
od was do siebie
Myślę,że ta przeprowadzka do siebie potrzebowała tak bardzo wiele czasu,bo odcinać się od wielu spraw nigdy nie jest proste. Najczęściej łuski balastu spadają kolejno. Ale kiedy w końcu przychodzi taki moment , w którym z ulgą można stwierdzić ,że coś zostało daleko za nami ,pozostaje spokój na sofie :)
OdpowiedzUsuńBasia
Bardzo ładny wiersz.
OdpowiedzUsuń