Czarek Samuel K.

czwartek, 21 kwietnia 2016

Wiersz napisany na sofie




Z pewnych okolic gdzie zarazem
mruczenie laptopów jest łopotem sztandarów
a przekleństw się nadużywa: że nawet dzień wymyśla nocy
z powodu jej spłowiałego od blasku Księżyca koloru

W których domniemani ojcowie w slipach opuszczone moszny
pod kołdrami noszą Z wyobraźni nizin i wychodków

Znad wspólnych mogił w kształcie serc
Z wierszy po których długo myję ręce
z mórz co mi słony wystawiły rachunek za swój piekielny łoskot
i z pustyń które do utraty tchu biegają po mnie śladami zagubionych 
dziś wreszcie przeprowadziłem się
od was do siebie

2 komentarze:

  1. Myślę,że ta przeprowadzka do siebie potrzebowała tak bardzo wiele czasu,bo odcinać się od wielu spraw nigdy nie jest proste. Najczęściej łuski balastu spadają kolejno. Ale kiedy w końcu przychodzi taki moment , w którym z ulgą można stwierdzić ,że coś zostało daleko za nami ,pozostaje spokój na sofie :)

    Basia

    OdpowiedzUsuń