Jeszcze z nie tak
bardzo odległych czasów gorączki
Arthur
Schopenhauer pamięta jednego z tych
którzy uświęcone
środki uznali za doraźny cel
i potykając się
o nierówność swoich racji
oddalali się
pospiesznie
z przerażeniem
węsząc nadchodzącą w ciężkim powietrzu godzinę próby;
I oto spotkanie
którego zawsze się bał
Od lat opowiadał
o ptakach martwych naturach pejzażach kubłach
i ostatnio o czymś
co do niczego nie było podobne
ani do tego świata
ani do żadnego innego
I zląkł się
Mistrz że przyszła pora
żeby złożyć
sprawozdanie przed śmiercią
którą
podejrzewał że nie używa kostiumów ani makijażu;
I tylko spójrzcie
jak wielki pustelnik wśród
przedmiotów i
materii martwej duchy wywołuje
i nikt by nie
uwierzył że w ciemności śmiać się można
z losu szydzić
który wciąż nad brzegiem świata z białą laską
własnej drogi
szuka
i ze słabości
ciała kpić
i z ironicznym
błyskiem myśli o nieśmiertelności
w śmiertelnej
materii życia śnić;
Więc nie płoszcie
tego wieczoru
co zakradł się
do domu wielkiego pustelnika
tylko uważnie
spójrzcie na te ruchy maga tropiącego prawdę
zamkniętą w
czterech ścianach i w gęstej bryle ciemności;
Ale oto i on w
blasku ledwie płonącej zapalniczki
szuka świecy
między pustymi podłogami
oto podchodzi do
okna i zapala jedną świecę
i podchodzi do
drugiego okna zapala drugą świecę
sam siada w fotelu
by być przygotowanym na nadejście nocy
w którą się
nagle rzuci jak w chłodną wodę;
Więc nie płoszcie
tego wieczoru
co zakradł się
do domu wielkiego pustelnika
jeszcze nie
wybierajcie z gniazd ptaków ciemności
jeszcze nie czas
na świat który by trwał wiecznie
w nieskończoności
jasnych chwil
w owych mgnieniach
ciała zagubionego w lęku.
Jak długo trzeba iść i ile raxy z kolan powstawać, by tak opisać to, co nieuchronne.
OdpowiedzUsuńNie wiem, tego nikt nigdy nie wie. Zresztą nie pytasz.
OdpowiedzUsuńPewnie Wiekuisty wie, bo jest wszystkim, ale Jego nikt nie rozumie. I tak jest dobrze.
Nie jesteście ze mną na złe, ani na dobre. W ogóle nie jesteście ze mną., w zadnym czasie, w żadnej przestrzeni. Oczekujecie że małpka fiknie kolejny fikołek, zesra się w locie i zakwiczy w radości, Okay.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy słowo "jesteście" skierowane było do konkretnych osób czy tak do ogółu. Przyjmuję tą drugą wersję, fakt nie jestem ani na dobre ani na złe z Tobą, po prostu czytam. Ucieszyłam się na nowy wiersz, to jak na widok kwiatów na łące - świeżych, delikatnych, innych ale nie oczekuję, że muszą tam być.
OdpowiedzUsuńTaka sobie czytelniczka m
Najpierw była złość?
OdpowiedzUsuńLudzie różnie reagują na krańcowe sytuacje, wszak każdy z nas nawet jajko na śniadanie je nieco inaczej.
UsuńZłość to takie łagodne, spolegliwe określenie. Nie. Szczególnoe kiedy te zderzenia z progiem do otchłani powtarzają się z jaką szyderczą rególarnością. Precyzją jak w równaniach chaosu.
Gdzie najmniej zauważalny czynnik determinuje wynik.
Gniew, wściekłość.
Myślę, że gniew i wściekłość są jak iskrą-szybko się wypalają. Złość potrafi rozciągać się w czasie. Czasem zabija.
UsuńPs.Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam na Google+ Twój wpis:)
Tak, akurat u mnie gniew mija szybko :) Ale potem jest trudno, bo trzeba wytrwałości i uporu. Żadnych kompromisów. Żądnych pochopnych decyzji.
UsuńDziękuję :)
"Jesteście", niepotrzebne uogólnienie, niepotrzebny wpis. Niech już zostanie. Kilka niedobrych chwil, zły czas.
OdpowiedzUsuńShalom,
OdpowiedzUsuńWitaj Samuelu. Piszę tu, bo skoro podałeś swojego e-maila, to obawiam się, że mój list, znowu zawieruszy się w tym gąszczu wiadomości od innych. Odwołuję swój zakaz odnośnie odzywania się do mnie kiedykolwiek. To były niepotrzebne słowa..., ale tak jak i Ty mam prawo do gniewu. Zresztą zaraz mi przeszło a i tak martwię się nadal o Ciebie. Moją komórkę znasz.
ps. A ten wiersz..., dobrze, że piszesz Sam, przynajmniej wiem, co się dzieje u Ciebie, dlatego napisałam tu. Nie publikuj tylko proszę tego, co napisalam :). Odezwij się proszę, bo i tak wiem doskonale, że wiesz, kto pisze. Pozdrawiam Sam i ślę całe oceany dobrych myśli dla Ciebie. Udanego dnia Przyjacielu :)
Szalom, Przyjaciółko.
UsuńShalom, Być Twoim Przyjacielem to zaszczyt Samuelu..., Pozdrawiam niezwykle ciepło i śle całe oceany dobrych myśli dla Ciebie... ja wiem, że powiesz, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane..., ale tu się mylisz. Oddzwoń Sami.
UsuńDziękuje :) ..., i wiesz, ja chyba nigdy nie przestanę się o Ciebie zamartwiać..., a loty samolotem do Ciebie już przestudiowałam, całkiem tego sporo Sam, więc może kiedyś w końcu pójdziemy na ten spacer nad rzekę, usiądziemy na ławeczce i posłuchamy, jak śpiewają drzewa w parku..., i przyniosę Ci w swoich dłoniach wodę z rzeki, a Ty napiszesz mi w końcu ten obiecany wiersz..., więc uśmiechnij się mój Drogi Przyjacielu, na wskroś wszystkiemu :).
UsuńPonieważ brzmi tutaj w przestrzeni Philip Glass ze swoimi plamami dźwiękowymi,może jeszcze coś,co na podobny sposób zabiera w podróże:)
OdpowiedzUsuńBasia
Ravel - Miroirs No. 3, "Une Barque sur l'Ocean"
https://www.youtube.com/watch?v=5O5wMctUSAM
Basiu, Ravel do Glassa, to nie przymierzając jak pięść do nosa.
UsuńA z malarzami chyba nie ma rady, odkryj w sobie pokłady cierpliwości.
Sam - w pewien sposob jest to "pięść do nosa". Ale....przecież chodzi w sumie o tę dźwiekową podróż. Więc jakiekolwiek dźwięki kołyszą wyobraźnię - spełniają swoje zadanie :))))))))))
OdpowiedzUsuńJest to nastrój chwili...
A cierpliwość - zaakceptowalam fakt,że jest ona niezbędna
Basia