Czarek Samuel K.

wtorek, 31 maja 2011

Hieronim Korcz






    Hieronim Korcz zgubił muchę. Taką normalną muchę, do koszuli i garnituru, ciemnozieloną.
Zrazu zajrzał do jednej szafy, potem do drugiej, oczywiście obejrzał także zawartość szuflad, nawet tych z bielizną. Bez rezultatu. Stanął nieco bezradny na środku pokoju, spojrzał na zegarek. – Miał jeszcze troszkę czasu, postanowił więc rozpocząć poszukiwania systematycznie.
    W zamrażarce znalazł zapasowe okulary do czytania, nawet się ucieszył. W szafce w kuchni, tej z mąką, kaszami, ryżem, makaronami i takimi tam – malutki śrubokręt krzyżakowy, a już miał kupić nowy. Pod stertą gaci list, którego szukał od jakiegoś czasu, żeby odpowiedzieć. W garażu w bagażniku auta łopatę, wtedy rzekł:
    - Hm.
    Był koniec maja, śniegi jakby już spłynęły; ostatnio szukał jej w ogrodzie. Olśniło go. - Może poszukać w ogrodowej skrytce na narzędzia? Spojrzał jednak na zegarek i dał spokój.
    Hieronim Korcz wrócił do punktu wyjścia, pokręcił się trochę bez sensu, chyba w kółko, po czym lekko oklapł. Nieco zdesperowany zmienił garnitur, pośpiesznie zawiązał krawat, w kolorze matowego ciemnego złota i ruszył szparko do garażu, jak na niego, to niemal pędem. Był już zauważalnie spóźniony.








poniedziałek, 30 maja 2011

wiersz o drodze do nieba







Nie smuć się
wysmukła w dobroci
lęk zostaw za bramą
nikt nas tu nie znajdzie
uwierzymy we wszystko
o czym śpiewa klon o czym śni

Nie będą nas szukać
a ten strach przed bramą
postawiono na wróble
uwierz

Tylko święte krowy
pasą się bezpiecznie
na łąkach chwały
piją u źródeł
dla nich wiatr
pęta burzę na jabłoni
a zieloność na płocie

- Jakże smutno

Oddaj mi swój smutek
oto patrz księżyc
zsyła nam drogę do nieba
pora już właściwa
nawet strach zasnął
Śnijmy




sobota, 28 maja 2011

dziurawe prezerwatywy



Jak długo sobą można tylko krzyczeć? Czy mógłbym kopnąć w dupę śmierć?!




czwartek, 26 maja 2011

wiersz tułaczy o wyobraźni i o smutku






Jeśli jest coś więcej
od światła
to obraz ptaka
którego nie zamkniesz
w klatce wyobraźni

Jeśli jest coś więcej
od wyobraźni
to obraz wolności
w niebieskim zapisie ptaka

Jeśli jest smutek
to w świetle
gasnącego ptaka
wyobraźnia tułacza bezdomna
na oścież




środa, 25 maja 2011

Hieronim Korcz






   Hieronim Korcz miał problem. Zaparzył więc herbatę i wygodnie usiadł w fotelu by pomyśleć.
   Otóż było to tak: Hieronim Korcz kupił kotu dwie puszki żarcia. Obie whiskas z wołowiną - z tej samej półki w tym samym sklepie, co oczywiste. Kiedy wrócił do domu, kot jak to kot, podniósł larum, że głodny. Hieronim Korcz mało orła nie wywinął, tak upierdliwie pętał się mu między nogami.
   Nałożył kotu karmy do miski i zadowolony, że nic już nie musi, przebrał się pośpiesznie i uwalił na kanapie z głupawym grymasem na twarzy. Niebawem kot wskoczył mu na głowę i zaczął lizać po nosie tym swoim językiem jak papier ścierny. Hieronim Korcz zmiótł bydlę z siebie zdecydowanym gestem, a bydlę się rozdarło i najeżyło.
   Wstał i poczłapał zobaczyć w czym rzecz. Żarcie w misce było nietknięte. Opróżnił miskę do kosza, otworzył druga puszkę i nałożył z niej troszeczkę karmy, dał kotu. Kot zeżarł w kilka sekund i chciał więcej. Nałożył mu więc z pierwszej. Kot nawet nie podszedł powąchać. Nałożył z drugiej, kot wciągnął w kilka sekund. Potem mu się puszki pomieszały i na nic okazało się wąchanie i oglądanie.
   Hieronim Korcz powiedział: - Uch.
   Postanowił przeprowadzić eksperyment podejrzewając że świat dostał kota. Dał Norbertowi, chomikowi, dwie marchewki naraz. Norbert schrupał kawałek jednej, potem kawałek drugiej i schował się u siebie.
   Następnie Hieronim Korcz zrobił sobie dwie kromki chleba z białym serem i miodem. Obie smakowały tak samo.
   Kot siedział na środku pokoju i patrzył. Wtedy właśnie Hieronim Korcz zaparzył herbatę i usiadł wygodnie w fotelu aby wszystko przemyśleć. Niebawem jednak zasnął.
   Zbudził się tak ścierpnięty, że nie mógł zrobić kroku i w ogóle miał przez to wiele w odrętwiałej dupie, w tym chorego na koci mózg kota. Wzruszył ramionami i ostrożnie, na "drewnianych" nogach, przemieścił się do sypialni.




poniedziałek, 23 maja 2011

wiersz o motelu za miastem i o rękach pełnych płaczu






W motelu za miastem
do którego do końca świata nie zawita
żaden białoskrzydły wysłannik Boga
w którym pokój okupiony oddechem
przemierzony wzdłuż
i wszerz
dymem z papierosa
- anonimowy sezon według wcześniejszych proroctw

Tu moje nagie myśli
mogą się gubić w poruszeniach ciała
w rwącym potoku ścian
jak w spazmach ulic
mogę zrzec się swojej części
powietrza
i wdać się w dialog
z zepsutym telefonem
który nigdy nie będzie
najlepszym przyjacielem
w dialog z rozbita szybą
która wcale nie uchroni
przed snem

Czułość
zakręca wodę w łazience
i zaraz przyjdzie
z rękami pełnymi płaczu




niedziela, 22 maja 2011

Hieronim Korcz






   O 6 post meridiem miał być koniec świata. Hieronim Korcz za dziesięć szósta wystawił leżak na taras, przyniósł butelkę wina i kieliszek, uwalił się na leżaku i czekał, spodziewając się jakichś ekscytujących zdarzeń, np. błysków w chmurach, trąb z nieba, wyłażących z ziemi gromadnie robali i narodzin wulkanu za ogrodowym płotem, u sąsiada.
   Po trzecim kieliszku Hieronim Korcz zrobił się senny i zasnął. Obudził się szczękając zębami z zimna, była noc. Świat istniał odpychająco zwyczajnie, zdał sobie sprawę, że jego koniec nie śnił mu się nawet. Masywnie zdegustowany dopił wino i gdy już zamierzał udać się do sypialni, na niebie pokazała się spadająca gwiazda. Hieronim Korcz, jak był nauczony, pomyślał życzenie. Chciał, żeby ten koniec świata jednak nastąpił, właśnie teraz. Ponieważ jednak było dość chłodno, nie czekał, wrócił do domu.
   Po drodze pomyślał, że jego życzenie jest głupie. Zdejmując kapcie zerknął bezwiednie na leżący na stoliku stosik rachunków do zapłacenia i zrozumiał, że to on, Hieronim Korcz, jest ostentacyjnie głupi. Do dupy z końcem świata, powinien był życzyć sobie podwyżki.
   Zaszkliły mu się oczy, machnął ręką i zrezygnowany położył się do łózka w skarpetkach.




piątek, 20 maja 2011

dziurawe prezerwatywy




Na świecie jest zimno, poranki są chłodne! Jest za wiele obojętności, nienawiści i wojen, za mało ciepła i miłości. Trzeba się przytulać, czulić i kochać! - Zakrzyknął generał Bubalus, Bubalus Najwspanialszy, wylewając o świcie wiadru wody ze studni na łeb.



czwartek, 19 maja 2011

wiersz całopalny o pustych dłoniach i o pustym niebie






Któregoś dnia kwietnia pół do siódmej wieczorem
na niebie zatrzepotał słoneczny punkt
i otwarła się przestrzeń
tak doznałem jej sferycznej głębi

Przybysz w bezgłośnym krzyku światła
daremnie hamował swój rozedrgany pęd
wibrował złotą strzałą
wśród zgęstniałych płaszczyzn
i jaśniał sygnałem ptasich konających skrzydeł

Natychmiast wysłałem ręce i oczy
przeciw mechanice nieba
byłem jak mieszkaniec morza
z dna widzący tragedię na falach
lecz był tam już tylko niezmiernie odległy dymek
Na schodach domu
dotknięty przestrzenią stałem żałobny
dłonie i oczy powróciły puste
i tylko musnął mnie daleki powiew




środa, 18 maja 2011

Hieronim Korcz






   Hieronim Korcz obudził się o brzasku. Był bez miary rozczarowany sobą, bo w zasadzie nie obudził się, a obudził go ból głowy. Przykry, świdrujący, kłujący. Niechętnie wstał, poczłapał do łazienki i połknął dwie aspiryny. Potem położył się, zamknął oczy - i tak miał w nich mroczki - postanowił jeszcze zasnąć, bo pora była nieludzka. Nawet udało mu się, ale we śnie śniło mu się, że cholernie boli go głowa i niebawem zbudził się zlany potem.
   Poszedł do kuchni, zrobił kawę i usiadł przy stole. Za oknem lało jakby właśnie zaczynał się potop; każda kropla uderzająca w parapet była jak cios młotkiem w jego obolałą głowę i duszę. Hieronim Korcz zaczął zaciekle kląć w twardym języku, cicho i nieustępliwie. Po pół godzinie zmęczył się, wrócił do sypialni i zasnął twardo. 
   Pamiętał jednak przedtem włączyć budzik.



wtorek, 17 maja 2011

dziurawe prezerwatywy




Skrzaty oświadczyły dosadnie, że mają dość i od wczoraj wierzą tylko w siebie.



poniedziałek, 16 maja 2011

wiersz o wiośnie






Krzyk gawronów hukanie synogarlic
wróbli świergot
mgliste ciepłe niebo
raz jeszcze wiosna -
otwarcie okna ze świata na świat
już rośnie ogród do oczu
w krzewach świt płonie wstążkami światła
ptasie echo pęka coraz bliżej
już się wygładza i zasklepia przestrzeń
Będzie więc wiosna domem

W tym czekaniu na dźwięk
co zespoli świecidełka kolorów
i utoczy pień ulistniony
i szum zaplecie jak warkocz na głowie dziewczyny
i otworzy pod drzewami cień
i ruszy wodę strumienia
co gdzieś tam czysty jeszcze
być może
i przejdzie wskroś do radości i rany
i się przemieni w soki i w kwiaty
i zabrzmi zielonym huczącym pożarem
Jest nadzieja jest szansa