Było nas dwoje ludzi na całym świecie, było źle, tak źle jakby miało być gorzej. Wiekuisty jest jednak sprawiedliwy, został więc człowiek jeden.
Nie sądź mnie z mojej pychy, bo może to nie ja, wszak to wszystko jedno. (jeden; 1)
Choćbym szedł jasną doliną, dobra się nie ulęknę.
Piszę ostatnio Dziesiąty Wiersz o Ptaku i jeśli nie zagrzęznę bez wieści w jaki poemat, napiszę. Na razie jestem przy szóstej wersji i lubię gwiazdy, szeleszczą mi na niebie. ciiii...
Boże mój, Wiekuisty Panie, Stwórco światów i dróg przez nie obiecuję Ci, że obudzę
modlitwą kamień w moim sercu, pozwól mi tylko wybaczyć sobie zło, które było darem od Ciebie.
Jestes dość eksperymentalnym
egzemplarzem człowieka. Za to na kolanach niosę dziękczynienie
Wiekuistemu.
Ale. Choćbym z wysiłku się osrał
nie potrafię się z Toba zgodzić. Tak, notorycznie.
Oto zobacz. My umarliśmy, nie ma nas.
Poezja, która piszemy mieszka w naszych duszach i nigdzie, nie czyta
jej nikt. Poza mną. Tworzymy światy, które nie istnieją, zgadzam
się, że cudowne. Bo tak jest niezależnie od nas, że ukochanie
słowa i mądrości płynącej z rozumienia słów nie jest
powszechne. Jesteś żyd jak ja, nie masz złudzeń, nas nie ma.
Ciebie nie ma, mnie nie ma.
Są szwadrony hołoty, która
zapomniała marzyć.
Pozdrawiam, pomimo i życzę Ci
inspirujących myśli :)
Chcesz być
szczęśliwy. Swoje szczęście opowiadasz tym, czego nie masz, co
mają inni, swoimi brakami i niedoborami, a nie marzeniami. Masz do tego prawo, masz prawo wybierać, masz prawo nie mieć marzeń. W tym dążeniu
relatywizujesz sens dobra, opowiadając je swoimi pragnieniami,
ustanawiając owe jako definicję.
Pragnienie bycia
szczęśliwym jest oczywiste i usprawiedliwione. Zasadą jest, żebyś
rozumiał, że twoje zrelatywizowane dobro nie jest dobrem etycznym,
w sensie przeciwieństwa zła.
Musisz pamiętać
nieustannie i z wiedzą trwać niezłomnie, że przez swoje wybory w tej
przestrzeni, przez swoje czyny, bywasz osobowym obiektem pogardy.
W swoim dążeniu
ku szczęśliwości dojrzyj siebie, kiedy pochylasz się
nad własnymi odchodami w misce klozetowej WC. Czy dostrzegasz jakim bywasz odrażającym obiektem we wspólnocie ludzi?
Po drugiej stronie rzeki są inne
miasta, osiedla innych ludzi, albo pola buraczane, a po drugiej stronie Księżyca jest jego
ciemna strona. Niby wszystko okay, jednak... Po drugiej stronie człowieka
jest dupa i otaczająca ją strefa rażenia.
Krasnoludki po sformułowaniu tej myśli, pojawiającej się od pewnego czasu w pierwszych próbach rozmów o możliwości
nadejścia lata, w sposób wstrzemięźliwy, ale pośpieszny założyły pod
spodnie kalesony. Potem sprawdzając precyzję zawiązania troczków
pochowały się po kątach. Zrazu zdziwione były faktem, że kątów
jest wystarczająco wiele, jednak w trosce o niepodległość
nocników i integralność papieru do podcierania odbytów postanowiły przejść nad tym do porządku dziennego.
Wiesz po co są
wiersze, po co jest poezja? Po to, żeby ci opowiedzieć o tym, że
nie jesteś samotny w odczuwaniu rzeczywistości, żeby nazwać to,
czego czasem się wstydzisz, obawiasz, co odrzucasz. Nie, nie jesteś
samotny, jesteś w jednej wspólnocie ludzi.
Bo poezja to
osobny sposób odczuwania wszystkiego, co związane z istnieniem, z
życiem.
Także ze
śmiercią, bo śmierć to część życia. Sposób osobny, ale do
końca wspólny tym, którzy nie wykluczają się z człowieczeństwa:
pojmowanego jako oczekiwanie współodczuwania, nie zaś współczucia.
W Belgii przyjęto prawo, na mocy którego można zamordować dziecko jeżeli jest traumatycznie chore. Oczywiście po decyzji jakichś boskich gremiów i podobnych duperelach. Bo Belgowie są tak wrażliwi, że nie mogą patrzeć na cierpienie dzieci. Belgom żyć się będzie bardziej beztrosko. Powstaje pewnie nowa specjalizacja lekarzy: Zabójca dzieci. Jak społeczeństwo, które ustanawia takie prawo musi być jałowe i plugawe. Czy w Europie sa jakie granice zaprzeczania człowieczeństwu, zastępowania go kulturą ścierwojadów? Nie, nie ma takich. Cisną mi się na usta najbardziej obelżywe słowa jakie znam. Bo wobec tak odrażających poczynań ludzi posługiwanie się argumentami uwłacza rozumowi i moralności, znikczemnia.
byłeś rubaszny jak nóż pod łopatką
świni zarzynanej na drzwiach od chlewu
wyniosłeś z tego przekonanie że nie
jesteś naznaczony do cierpienia ale
nigdy nie dosięgałeś odwagi żeby
się powiesić
odwaga wisiała za wysoko na haku jak
na człowieka jak ty
no i to że wisielec sika w gacie i
mocz kapie nogawkami
Potem cóż postanowiłeś brnąć
przez to swoje nieszczęście jakbyś
nakarmiłeś kota i coś zjadłeś
jakbyś był pewien że śmierć może
być dowodem że
te słodkie rodzynki przyniesie ci
Miłosierny
I jeszcze że tam gdzie jesteś cię nie ma
***
Kiedyś pomyślałem że ten znak wypalony we wnętrzu dłoni, to jest ważne. Znak trwania w czasie. Ale nie widziałem. Pomyślałem: - Musze uwierzyć żeby zobaczyć. Ale nie widziałem.